Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi KolarzRSl z miasteczka Ruda Śląska. Mam przejechane 22493.14 kilometrów w tym 888.53 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 26.33 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy KolarzRSl.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Istebna 2012

Dystans całkowity:245.01 km (w terenie 9.00 km; 3.67%)
Czas w ruchu:11:31
Średnia prędkość:21.27 km/h
Maksymalna prędkość:66.00 km/h
Maks. tętno maksymalne:180 (91 %)
Maks. tętno średnie:141 (71 %)
Suma kalorii:6966 kcal
Liczba aktywności:3
Średnio na aktywność:81.67 km i 3h 50m
Więcej statystyk
  • DST 65.60km
  • Teren 8.00km
  • Czas 03:16
  • VAVG 20.08km/h
  • VMAX 66.00km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • HRmax 174 ( 88%)
  • HRavg 141 ( 71%)
  • Kalorie 1802kcal
  • Sprzęt Mexller Solaris
  • Aktywność Jazda na rowerze

Istebna - 3 day - Stecówka, Przysłop, Kubalonka

Poniedziałek, 17 września 2012 · dodano: 18.09.2012 | Komentarze 1

Po wczorajszych zmaganiach godzinna sesja w saunie poprzedzona kąpielą w wannie spa i jacuzzi skutecznie postawiła mnie na nogi. Cóż zrobić z niespożytymi siłami? Pojechać na kolejną wycieczkę! Dzisiejszy dzień był dniem powrotu na Śląska ale całe przedpołudnie mogłem poświęcić na jeszcze jedną trasę. Wybrałem Stecówkę i Przysłop pod Baranią Górą. Na Przysłopiu już byłem w te wakacje, ale koła mojego roweru jeszcze nie odcisnęły tam swoich śladów. Wyruszam chwilę po 10:00. Po raz kolejny zdobywam Kubalonkę, następnie Szraculę żeby tym razem nie skręcić w lewo na zameczek lecz obrać prawicę, która doprowadzić mnie miała na Stecówkę.
Asfalt leżący na tym szlaku rowerowym prowadzi mnie podjazdami i zjazdami prosto na Stecówkę.



Jest tam małe schronisko:


Drewniany kościółek:


Zacne widoki:




Ja też tam jestem:


Ze Stecówki widać także Ochodzitę, czyli miejsce gdzie byłem i jadłem wczoraj.


Na Przysłop prowadzi szlak czerwony który obieram.
Taki ładny asfalt występuje na całej drodze.



W pewnym momencie szlak zbacza w lewo, i staje się bardzo stromym, skalnym podejściem przez co ja kontynuuję jazdę asfaltem. W pewnym momencie droga staje się żwirowo-skalno-szutrowa... nareszcie konkretny teren!
Wspinaczka trwa a ja próbuję dopatrzeć się szlaku, który powinienem w niedługim czasie przeciąć. Przegapiłem jednak to miejsce i pojechałem... nie wiem gdzie.


Droga do nikąd była bardzo ładna więc konsekwentnie pakowałem się w nieznane.


Podjazdy dawały w dup...kość, a pot lał się strumieniami. Nie warto się było jednak rozbierać gdyż ostry wiatr po chwili zrobiłby swoje.

Wprost nie umiałem się napatrzeć!




Jazda do nie-wiem-dokąd szybko mnie zniechęca i decyduję się zrobić mały postój.


Zjadam malutkie jabłko, które zerwałem wczoraj z przydrożnego drzewa. Muszę oszczędzać prowiant bo to jabłko to moje jedyne zapasy na tą chwilę. Z ciekawości włączam GPS w aparacie, aby później zobaczyć na mapce gdzie zawędrowałem. Zjazd w dół...


Wydaje mi się, że tam gdzie jeżdżę to jeździć nie mogę...wydaje mi się ; )

W drodze powrotnej odnajduję szlak... od Przysłopia dzieliło mnie dosłownie 5 min! Żal nie wjechać więc...wjeżdżam.




Pewnie w środku imprezują korniki, ale z zewnątrz całkiem estetyczna rzeźba.



Bezpiecznie wychylając się na zakrętach płynę w dół.
Jeszcze tylko zdjęcie przy "Czarnej Wisełce" - jednej z trzech składowych, z których powstaje Wisła.


Nie minęło dużo czasu a znów jestem w Istenej. Szybki prysznic, plecak i w drogę czyt. obiad. Już dobrze znaną drogą do Kruka na pizzę. Zamknięte! Stracili raz na zawsze fana pizzy i klienta, gdyż zjadłem równie dobre danie Pizza-kebab w centrum. Z plecakiem masakra! Nie wiem jak dojechałem rok temu do Szczecina z takim kolosem na plecach. Pociesza mnie fakt, że pęd = masa * prędkość co zapewnia mi większy zasięg z górki bez pedałowania. Zjazd z Kubalonki do Wisły jest po prostu...zajebisty. Nie patrząc na osiągane prędkości szybuję w dół. 55km/h po serpentynach?! Jak kontroluję prędkość to zazwyczaj hamuję przy 50km/h - wniosek- moje Continentale Race King mają jeszcze spore zapasy przyczepności.



Wcześniej nie zauważyłem a warte jest uwagi - kościół w Wiśle Łabajów.
Jeszcze zapasy oscypków i na pociąg.
W rejonach gdzie spędziłem te 3 fantastyczne dni nie znajdzie się płaskich dróg - to czyni tą okolicę wyjątkową, piękną i wymagającą. Na wiosnę wracam! Kto reflektuje?

Edit:
W 3 dni 2 kg mniej! :) To gdzie są moje słodycze? :>




  • DST 52.80km
  • Teren 1.00km
  • Czas 03:00
  • VAVG 17.60km/h
  • Kalorie 1802kcal
  • Sprzęt Mexller Solaris
  • Aktywność Jazda na rowerze

Istebna - 2 day - Zameczek Prezydenta RP, Trójstyk, Ochodzita

Niedziela, 16 września 2012 · dodano: 18.09.2012 | Komentarze 0

Po śniadaniu nakładam kolejną warstwę "smaru" na łańcuch i ruszam w drogę. Cel - zameczek prezydenta Ignacego Mościckiego.


Po zdobyciu Kubalonki od strony Istebnej obieram drogę na Szarculę (740 m n.p.m). Po wjechaniu na tą niską przełęcz zjeżdżam bardzo ostro w dół serpentynami i wyhamowuję przed zameczkiem.







Dostać się tam można niekoniecznie rowerem.. można też śmigłowcem.
Po chwili kontynuuję zjazd i zatrzymuję się w Wiśle Czarne nad jeziorem Czerniańskim. Tam rozpoczyna się Wiślana Trasa Rowerowa która prowadzi (?) nad samo morze.





Zapora na jeziorze.


To co zjechałem teraz trzeba wjechać... nie ma łatwo. Kieruję się z powrotem do Istebnej na coroczne dożynki.

Po 13:30 rozpoczyna się przejazd pięknie wystrojonych wozów ciągniętych przez konie coraz częściej zastępowane przez ciągniki rolnicze.


Moim zdaniem najokazalszy okaz ; )





Czy to Ted?

Po nacieszeniu oczu pora zaspokoić nogi. Przed nami (teraz dołącza do mnie znajoma), czeka masa podjazdów i zjazdów bowiem podążamy w kierunku Trójstyku (miejsce gdzie łączą się granice Polski, Czech oraz Słowacji).
Po drodze mijamy taką oto tablicę:

Trzeba tu jeszcze wrócić i zrealizować wszystkie propozycje ;)


Cel osiągnięty!



Zdjęcie zrobione stojąc w Polsce. Na wprost Słowacja, po prawej Republika Czeska.



Pora obiadowa już dawno za nami a brzuchy puste = niezadowolone. Już przyzwyczaiłem się, że w tych okolicach, aby dobrze zjeść trzeba się gdzieś wspiąć. Nie inaczej było tym razem, ale "Karczmy pod Ochodzitą" nie można odpuścić. Po kolejnej godzinie wspinaczki delektuję się wielką michą pierogów ruskich z boczkiem, a na deser kawa na pobudzenie zmysłów. Postaram się wrzucić jakieś zdjęcie samej Ochodzity jak i obiadów tam serwowanych.


Istebna z góry.

Po 15 min od obiadu mogę już położyć się na łóżku. Równe drogi i łagodne serpentyny sprzyjają zjazdom powyżej 60 km/h więc powroty z gór należą do moich ulubionych ^^




  • DST 126.61km
  • Czas 05:15
  • VAVG 24.12km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • HRmax 180 ( 91%)
  • HRavg 140 ( 71%)
  • Kalorie 3362kcal
  • Sprzęt Mexller Solaris
  • Aktywność Jazda na rowerze

Istebna - 1 day

Sobota, 15 września 2012 · dodano: 18.09.2012 | Komentarze 0

Zbliża się piękna jesień co nastraja mnie pozytywnie do jazdy. Kończące się wakacje postanowiłem zwieńczyć 3-dniowym pobytem w górach, a konkretnie w okolicach Istebnej. Siedząc w domu w wygodnym fotelu, popijając ciepłą kawę nakreśliłem na mapce trasę prowadzącą do Istebnej. Nawet jako szkic wydawała mi się skomplikowana, gdyż wiodła głównie drogami polnymi, lasami wykorzystując w dużej mierze infrastrukturę Wiślanej Trasy Rowerowej. Wyczytałem w necie, że na niektórych odcinkach nawigacja jest tragiczna a brak oznaczeń utrudnia sprawne poruszanie się.
Po wyruszeniu na trasę w tempie ekspresowym musiałem zmienić plany. Ogromny plecak ciążył niesamowicie, a czasu do spotkania ze znajomą w Wiśle wcale nie miałem tak dużo jak mi się na początku wydawało. Było zimno więc postanowiłem pojechać drogami utwardzonymi w 100% najprostszą trasą - przez Orzesze, Żory, Skoczów Ustroń. Po drodze napotkałem objazdy, ale sytuację uratował sprawnie działający gps w smartfonie. Po 20 km zrobiłem postój na wysokoenergetyczne pożywienie, ale i tak miałem wizje kontynuowania jazdy pociągiem. Te "czarne chmury" na szczęście przeminęły równie szybko jak nadciągnęły i dalej sprawnie napierałem do Wisły bez przygód.

Wisłę i Istebną dzieli wysoka przełęcz Kubalonka. Nie było innego wyjścia jak wjechać na nią. Smar na łańcuchu już dawno "wyparował" (odradzam z całego serca Finish Line'a Ceramic Wax Lube Maksymalna czystość - co mi po czytstości jak kwiczy jak zarzynany prosiak?! ) Po ok. 30 min w nagrodę czekał upragniony, bardzo szybki zjazd. Aby zjeść posiłek "potreningowy" musieliśmy jeszcze zajechać do Koniakowa na najlepszą pizzę w okolicy. 3 km gładkim asfaltem non stop pod niemalże pionową ścianę...


Kategoria Istebna 2012, >100