Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi KolarzRSl z miasteczka Ruda Śląska. Mam przejechane 22493.14 kilometrów w tym 888.53 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 26.33 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy KolarzRSl.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2012

Dystans całkowity:1293.61 km (w terenie 54.00 km; 4.17%)
Czas w ruchu:46:54
Średnia prędkość:27.58 km/h
Maksymalna prędkość:74.00 km/h
Maks. tętno maksymalne:188 (95 %)
Maks. tętno średnie:157 (79 %)
Suma kalorii:28757 kcal
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:117.60 km i 4h 15m
Więcej statystyk
  • DST 53.60km
  • Teren 18.00km
  • Czas 02:05
  • VAVG 25.73km/h
  • VMAX 55.00km/h
  • Temperatura 31.0°C
  • HRmax 188 ( 95%)
  • HRavg 135 ( 68%)
  • Kalorie 1323kcal
  • Sprzęt Mexller Solaris
  • Aktywność Jazda na rowerze

Chechło

Sobota, 28 lipca 2012 · dodano: 28.07.2012 | Komentarze 0


Kategoria z innymi osobami


  • DST 19.50km
  • Czas 00:47
  • VAVG 24.89km/h
  • VMAX 46.00km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • HRmax 155 ( 78%)
  • HRavg 124 ( 62%)
  • Kalorie 398kcal
  • Sprzęt Bulls Desert Falcon 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bykowina

Piątek, 27 lipca 2012 · dodano: 27.07.2012 | Komentarze 1

Moje udko nabawiło się kontuzji... przez noc ;/ Jazda z problemami. Czas na tydzień urlopu.


Kategoria w pojdynkę


  • DST 142.00km
  • Czas 04:51
  • VAVG 29.28km/h
  • VMAX 74.00km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • HRmax 180 ( 91%)
  • HRavg 143 ( 72%)
  • Kalorie 3290kcal
  • Sprzęt Bulls Desert Falcon 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Częstochowa

Czwartek, 26 lipca 2012 · dodano: 26.07.2012 | Komentarze 1


Kategoria w pojdynkę


  • DST 94.00km
  • Czas 03:10
  • VAVG 29.68km/h
  • VMAX 50.00km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • HRmax 181 ( 91%)
  • HRavg 151 ( 76%)
  • Kalorie 2312kcal
  • Sprzęt Bulls Desert Falcon 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

WPKiW

Wtorek, 24 lipca 2012 · dodano: 24.07.2012 | Komentarze 0

Po przedpołudniu spędzonym na ratowaniu kompa nadszedł czas na lekką aktywność fizyczną. Po 16 wytoczyłem sprzęt i udałem się w kierunku parku śląskiego. Dość dużo czasu zajęła mi rozgrzewka (ok. 40 min), ale po niej jeździło mi się znacznie lżej. Kręciłem spokojnie do czasu kiedy wyprzedziłem mojego znajomego. Nasze szczere uśmiechy oznaczały tylko jedno - porządny trening w najbliższej godzinie. Po chwili podkręciliśmy tempo do 35 km/h przemykając między kolejnymi rowerzystami. Po drodze zgarnęliśmy jeszcze jednego kolarza i w takim trio napieraliśmy ok. godziny. Podjazdy pod restaurację były baardzo mocne - ok. 32 km/h. Wtedy osiągnąłem najwyższe tętno i dostałem w kość. Po 80 km wyczerpałem zapasy energetyczne mięśni toteż opuściłem pętlę i udałem się do domu.




  • DST 63.75km
  • Czas 02:15
  • VAVG 28.33km/h
  • VMAX 44.00km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • HRmax 170 ( 86%)
  • HRavg 150 ( 76%)
  • Kalorie 1598kcal
  • Sprzęt Bulls Desert Falcon 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

WPKiW

Niedziela, 22 lipca 2012 · dodano: 22.07.2012 | Komentarze 0


Kategoria w pojdynkę


  • DST 519.28km
  • Czas 19:03
  • VAVG 27.26km/h
  • VMAX 54.00km/h
  • HRmax 170 ( 86%)
  • HRavg 128 ( 64%)
  • Kalorie 10345kcal
  • Sprzęt Bulls Desert Falcon 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

PetaOrbita - 24H

Niedziela, 15 lipca 2012 · dodano: 16.07.2012 | Komentarze 7

Już od ponad roku miałem przed oczami taki wybryk - wystartować w maratonie dobowym. Dowiedziałem się o TeraOrbicie (400km/h) przed rokiem, ale zmęczony wyjazdem do Szczecina, obozem rowerowym i w konsekwencji kontuzją kolana musiałem odpuścić. W tym roku poprzeczka została podniesiona nieco wyżej - celem było przejechanie 500km w ciągu jednej doby. Pakiety startowe w postaci dokładnej mapy, startówki na rower oraz batonów energetycznych odebrał w moim imieniu Marek. Przygotowany fizycznie i psychicznie dojechałem z Michałem do Częstochowy wieczornym pociągiem. Przed samym startem spożyłem jeszcze kolację mistrzów w postaci kanapek z tuńczykiem i pizzy. Równo o 00:00 po uprzednim zebraniu się i podliczeniu pozostałych orbitowiczów ruszyliśmy walczyć głownie z własnymi słabościami. Początkowe tempo było mocne (zostało to wielokrotnie skrytykowane), ale trzymając się w środku stawki, nie wychodząc na zmiany, nie było czuć zmęczenia. Taką dużą grupą przejechaliśmy ok. 80km.


mknący peleton. by Krzara

Z perspektywy czasu ów tempo było dla nas korzystne gdyż w pewnym momencie mieliśmy ponad godzinę w zapasie. Po 170 km doczekałem się wreszcie śniadania - zwykłego makaronu z jogurtem.... pyyyycha. Szybko przyswajalne węglowodany oraz dodatkowa porcja izotonika pozwoliła mi pokonać zmęczenie. Czas na przerwę minął nieubłaganie i prowodyr "całego zamieszania" ruszył w trasę. Zagapiłem się ale po chwili złapałem uciekającą grupkę. Za Przedborzem (miejsce śniadania) utworzyło się nasze trio (ja, Mr. Dry + Adamas). W takim składzie jako jedyni ukończyliśmy maraton w "regulaminowych" 24h. Adamasa dałem po plusie, gdyż jako człowiek o stalowych łydkach napierał samotnie z przodu, sam zarządzając swoimi postojami.


Idealny skład....wiozę się na kole

Przez jakiś czas towarzyszył nam Krzara i Sikor z którymi, bardzo efektywnie, zmieniając się co 1 km, przejechaliśmy dobre 60km. Spalane kalorie uzupełniałem batonikami i bananami w czasie jazdy aby nie zatrzymywać się niepotrzebnie. Byłem ciągle tak głodny, że nie nadążałem ze spożywaniem xD. W okolicach Zawiercia na drodze stanął nam, pieszczotliwie nazywany "kurwiszonem" niekończący się podjazd. Napociliśmy się, ale zjazd zrekompensował włożone trudy. W okolicach Zawiercia dopadliśmy Adamasa i już do końca trzymaliśmy się razem. Przewaga nad resztą stawki rosła w oczach. To nie był wyścig, ale ze względu na piękny cel (500km) tempo musiało być konkretne. Na 330 km czekał nas obiad, którego zapach wyczuwalny za pomocą moich nadzmysłów z odległości 80km pchał mnie do przodu. W Niezdarze złapałem się za Tira, który pociągnął mnie do Świerklańca. Minąłem jeszcze, trochę niekoleżeńsko, parę orbitujących, których spotkałem ponownie w Brynku na obiedzie. Musiałem wyrobić przewagę, aby móc pozwolić sobie na odebranie od B. dostawy bananów i żelków na dalsze zmagania. W minutę zdążyliśmy zamienić parę słów, wymienić uśmiechy i już musiałem łapać się koła moich kompanów. Starczyło również czasu na zdjęcie:


320km - pozornie nie widać zmęczenia

Obiad w Brynku również został "pochłonięty" w tempie ekspresowym coby mieć dużo czasu na dalszą trasę. Specjalnie przygotowane spaghetti z mięsem z indyka dostarczyło węglowodanów i co ważniejsze protein dla naszych zbolałych mięśni. Spotkaliśmy również Vizirka, który zadbał o zdjęcia z tego punktu.




Na razie tylko soczek ; (


Z prawej strony Mr. Dry, z lewej Adamas


Komu w drogę...

Tuż za rogiem odwiedzamy biedronkę.

Woda podstawą egzystencji dzisiejszego dnia

Tuż po wyjeździe tracę siły i odłączam się od naszej grupki. Cel jest wspólny, ale walka indywidualna. Adamas narzuca tempo 31km/h, ja wybrałem swoje, indywidualne 25 km/h. Za Dobrodzieniem mój kryzys pogłębiał się z minuty na minutę. Gdy nie umiałem przekroczyć 20 km/h zmarnowany siadłem prze drodze. Mam banany! Zjadłem dwa, zarzuciłem na uczy słuchawki ( Hurts - Happiness) i pognałem. Chłopaki też zrobili mały postój dzięki czemu znów ich złapałem. Teraz mam lukę w pamięci... to chyba pewnie przez wizję słodkiego bufetu (ufundowanego przez sponsora - firma Bartex) na 420km, która zajęła mi cały umysł. Przed 19 przekroczyliśmy próg raju - kawa, herbata, ciastka, owoce! Po takiej dawce wiedziałem, że odniesiemy sukces. W tak błogim nastroju opuściłem bufet i szybko zostałem sprowadzony na ziemię. Dosłownie. Zagapiłem się, uderzyłem w krawężnik i kaskiem przywitałem bruk. Rower cały...uff. Na tymże punkcie dowiedzieliśmy się, że spora część osób wycofała się, wróciła do domu pociągiem bądź samochodami. My jedziemy dalej. Tuż za Krzepicami (słodki bufet) złapał nas deszcz. Wzięliśmy to dzielnie na klatę, a nawet potraktowaliśmy jako błogosławieństwo.. orzeźwienie. Dalej droga upłynęła pod znakiem podjazdów i zjazdów. Podjazdy braliśmy z marszu dzięki niespożytym siłom Adama. Na zjazdach odpoczywaliśmy. Gdy zaczęło się ściemniać poczułem, że ciśnienie w przedniej oponie spada. Odczuwalne to było przy wstawaniu z pedałów, kiedy to przednie koło było dociążone. W miarę sprawnie wymieniłem dętkę dzięki pomocy merytorycznej i wsparciu Mr. Dry ( dziękuję, że poczekałeś!). Częstochowa zbliżała się bardzo mozolnie, każdy kilometr dłużył mi się niesamowicie, a oświetlona Jasna Góra wyglądała z daleka jak fatamorgana. Zaczynałem tracić koncentrację i zacząłem mieć omamy... Jak się później okazało to nie były omamy - w rowach rzeczywiście leżeli amatorzy tanich win ze swoimi wiernymi, stalowymi rumakami u boku ;] O 23:02 dojeżdżamy do Altany Żywiec w Częstochowie. To już jest koniec!
Od razu kierujemy się do altany po zasłużone piwo, lecz nogi nas nie niosły. Zataczając się zdobywamy stolik i sączymy złocisty napój.
Z tego dnia mam same pozytywne wrażenia. Tempo, towarzystwo, JEDZENIE, organizacja była na najwyższym poziomie. Podniesione siodełko oraz zmiana ustawienia bloków ustrzegły mnie przed bólami kolan, które wyeliminowały dzisiaj niejednego kolarza. Brawa dla Krzary za sponsorów i całą organizację i logistykę. Jest jednak pewien minus - przez nasze nieustanne przodowanie nie zdążyłem nawiązać wielu znajomości w naszej "wielkiej, kolarskiej rodzinie" ; (

To prawdopodobnie jest uśmiech...ulgi i radości w proporcjach 1:2

Na takiej trasie wychodzą różnice w skalibrowaniu licznika - mi pokazał 519km, Adamowi 510km. Dodaję dane z mojego liczydła, gdyż zawsze mogę doliczyć te 9 km dojazdów z i na dworzec.
PS. Mam nadzieję na więcej zdjęć...




  • DST 194.00km
  • Czas 07:35
  • VAVG 25.58km/h
  • VMAX 70.00km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • HRmax 179 ( 90%)
  • HRavg 140 ( 71%)
  • Kalorie 4782kcal
  • Sprzęt Bulls Desert Falcon 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kocierz, Żar, Salmopol

Poniedziałek, 9 lipca 2012 · dodano: 09.07.2012 | Komentarze 2

Na Żar wybierałem się już wielokrotnie, lecz za każdym razem plany krzyżowała niesprzyjająca aura. Wakacyjny czas jest dobrą okazją do realizowania planów, nie tylko rowerowych. Po 7 godzinach pracy i 2 godzinnej drzemce zerwałem się z łóżka o 4:00 i po porcji makaronu, której wtórowały 2 solidne kawały ciasta i kawa, byłem już na trasie. W nocy padało mocno, nad ranem przestało. Już w Mysłowicach mój misterny plan został pogrzebany przez zgubienie trasy. Ostatecznie ląduję na drodze 44. Równie dobrze mogłem jechać przez znienawidzone Tychy... Na prostej łapię się za dostawczaka i rozkręcam się do granic możliwości mojego napędu (59-12) czyli do 70 km/h. Prędkość umiarkowanie duża, ale wystarczyła, aby magnes z koła powędrował na jego obwód, przez co straciłem na chwilę kontrolę nad prędkością Następnie Oświęcim, Kęty, Andrychów gdzie wjeżdżam na 781 prowadzącą na... KOCIERZ. Pierwszy postój zarządzam po 100km, gdyż do tej pory nogi kręciły przyzwoicie a z licznika nie schodziła 30.


Ów znak utwierdził mnie w przekonaniu, że chwila przerwy nie pójdzie na marne

I się zaczęło... nie chcę nazywać tego koszmarem, ale to słowo doskonale oddawało moją ówczesną sytuację wewnętrzną. Mięśnie nóg, te niezbędne na podjeździe, miały mi za złe wczorajsze 7 godzin przenoszenia...oczywiście grzbiet również nie pozostawał dłużny. Poszło w miarę sprawnie i chwilę po 9:00 byłem już po drugiej stronie. Asfalt przeważnie jak marzenie, tylko chwilami sprowadzał mnie na ziemię dziurami rodem z Ementalera. Wyjechałem w okolicach Żywca co skłoniło mnie do zdobycia jeszcze Góry Żar w Międzybrodziu Żywieckim (gm. Czernichów).


Jezioro Żywieckie, w którego stronę zamierzam się kierować

Przejazd przez zaporę w Tresnej


Widok z zapory. W tle mój najbliższy cel

Przed 10:00 zaczynam wjazd. Moje tempo zbliża się do tempa spacerowego odwrotnie proporcjonalnie do mojego tętna - nie schodzę już poniżej 145 uderzeń. Mała przerwa na foto bo widoki zaczynają urzekać.




129 km - jestem na górze!



Doładowanie w postaci bułki, paczki żelków i gałki lodów. Do tej pory wypite: 1,5 l wody oraz ok. 700ml izotoników.


Na górze stoi o taki sobie maszt, który, tak myślę, gwarantuje dobry zasięg maniakom rozmów telefonicznych.


Dla mniej wprawionych turystów udostępniona jest kolejka linowa (szynowa?). Ja musiałem być dzisiaj tym "bardziej" wprawionym, gdyż w przeciwnym razie musiałbym zrezygnować z pizzy w Wiśle ;P


Gdy widoczność dobra widać cały Śląsk

Po długim odpoczynku (30 min) upragniony zjazd. Nie da się wyrobić V-max'a ale można poćwiczyć technikę zakrętów. Poćwiczyłem... najlepiej uczę się na błędach co można było zauważyć ;D

Decyzja o powrocie pociągiem zapadła już dawno, ale ponowne zgubienie trasy skutkujące koniecznością okrążenia całego jeziora Żywickiego tylko ją konkretyzuje. Od Żywca moim tempem imponuję już tylko ślimakom na zawodach na 1/4 mili. Sobie również, ale to z innego powodu - wciąż jadę! Wszystko przez ból kolan, który jak naiwnie myślałem pożegnałem w zeszłym roku. Na przełęczy Salmopolskiej nie zatrzymuję się ani na moment, gdyż perspektywa pizzy pcha mnie do przodu. W Wiśle uzupełniam 5000 spalonych kcal. żelkami, pizzą, ciastkami i lodami a wszystko w towarzystwie B.
Na regenerację miałem ok. 3,5 h gdyż pociąg do Katowic odjeżdżał po 17:00.


Jedziemy w klimatyzowanym wagonie!

Do PetaOrbity odpuszczam już rower. Rozmyślam nad pedałami Look'a lub chociażby Shimano SL z luzem roboczym. Jakoś trzeba wyeliminować problem bolących kolan bez eliminacji cudownego systemu pedałów zatrzaskowych.


Kategoria w pojdynkę, >100


  • DST 51.30km
  • Teren 22.00km
  • Czas 01:48
  • VAVG 28.50km/h
  • VMAX 48.00km/h
  • Temperatura 33.0°C
  • HRmax 180 ( 91%)
  • HRavg 157 ( 79%)
  • Kalorie 1338kcal
  • Sprzęt Mexller Solaris
  • Aktywność Jazda na rowerze

Chechło

Piątek, 6 lipca 2012 · dodano: 06.07.2012 | Komentarze 0

Poranny wyjazd nad Chechło. W dwie strony mocne tempo. Od Piekar Śl. tylko leśne dukty. Pływanie: 1,8 km (2 razy dookoła wyspy). Zbiera się na burzę...


Kategoria w pojdynkę


  • DST 48.50km
  • Teren 14.00km
  • Czas 02:00
  • VAVG 24.25km/h
  • VMAX 42.00km/h
  • Temperatura 32.0°C
  • Kalorie 1150kcal
  • Sprzęt Mexller Solaris
  • Aktywność Jazda na rowerze

Chechło

Czwartek, 5 lipca 2012 · dodano: 05.07.2012 | Komentarze 0


Kategoria z innymi osobami


  • DST 88.08km
  • Czas 02:42
  • VAVG 32.62km/h
  • VMAX 70.48km/h
  • HRmax 179 ( 90%)
  • HRavg 142 ( 72%)
  • Kalorie 1751kcal
  • Sprzęt Bulls Desert Falcon 1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Chechło

Wtorek, 3 lipca 2012 · dodano: 03.07.2012 | Komentarze 0


Kategoria w pojdynkę