Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi KolarzRSl z miasteczka Ruda Śląska. Mam przejechane 22493.14 kilometrów w tym 888.53 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 26.33 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy KolarzRSl.bikestats.pl
  • DST 89.00km
  • Teren 29.00km
  • VMAX 73.00km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • HRmax 186 ( 94%)
  • HRavg 151 ( 76%)
  • Kalorie 3957kcal
  • Sprzęt Mexller Solaris
  • Aktywność Jazda na rowerze

Beskid Śląski

Niedziela, 2 września 2012 · dodano: 03.09.2012 | Komentarze 0

A to było tak... miesiąc temu pojechałem do Bielska-Białej na Szyndzielnię...samochodem. Już od pierwszych metrów "wspinaczki" w mojej głowie zrodził się pomysł powrotu w to miejsce ale już na dwóch kółkach. Wziąwszy mapę skonstruowałem taką trasę: Szyndzielnia, Trzy Kopce, Stołów, Błatnia, Klimczok, Przeł. Karkoszczonka, Beskid, Hryca, Kotarz, Przeł. Salmopolska, Malinów, Małe Skrzyczne, Skrzyczne. Co z tego wyszło...to wyszło.
W niedzielę skoro świt przejazd z Danielem do Kato na PKP. Zdjęcie wierzchnich warstw było koniecznością, gdyż pogoda tego dnia była bardzo łaskawa. O 8:45 wysiadamy w Bielsku Białej. Po 30 min jazdy wyjeżdżamy w miejscu startu ;( Nie ta strona...
9:30 zaczynamy wjazd pod Szyndzielnię od porządnego śniadania: bułka z indykiem i banan. Tempo 6-8 km/h utrzymywaliśmy do samego szczytu. Wykorzystywaliśmy szeroki, czerwony szlak pieszy. Poza śliskimi kamieniami nie zanotowałem żadnych, innych utrudnień. Po drodze dwa postoje były koniecznością, a banany i ciastka znikały szybciej od wody.


Widoków nie było... mleczna mgła zasłaniała wszystko, a widoczność nie przekraczała 50m.

Schronisko znajdowało się trochę wyżej.




Następnie Klimczok, gdyż podchodząc z respektem do gór pomijamy Błatnią.







Zdążyłem sfotografować Schronisko Klimczok nim zostało pochłonięte przez ogromną chmurę. Najwyższy szczyt zdobyty, więc z nadzieją na przeważające zjazdy ruszamy w kierunku Karkoszczonki i Chaty Wuja Toma. Powiedziałem "zjazdy"? Nie było żadnych... ogromne, ostre kamienie i korzenie zmusiły nas do prowadzenia rumaków u naszych boków.

Przynajmniej mieliśmy więcej czasu na podziwianie widoków. Skrzyczne ponad chmurami.



Jedyne miejsce nadające się do zjazdu. Tak strome i szybkie, że nie zdążyłem uchwycić Daniela w pełnej krasie. W pobliżu Karkoszczonki wsiadamy na rowery i mocno naciskając na klamki hamulcowe powoli zsuwamy się w dół. Na przełęczy czujemy tylko swąd rozgrzanych klocków, a cały zacisk promieniuje ciepłem. Lepiej nie dotykać...Jemy kolejny posiłek, mimo utrapienia z nieproszonym gościem. Rudy kocur zaczął grzebać mi w plecaku! Indyka zostawiłem dla siebie a kot musiał zadowolić się odrobiną razowej bułki.Po chwili znów na trasie. Mijamy paru rowerzystów, którzy zapowiadają nam piekielne podejście. Z pomocą czekolady dajemy radę, aby cieszyć się zapowiadającymi się zjazdami.


Gdzieś za Hrycą...

Za Kotarzem już bez problemów docieramy do Salmopola.


Muszę przyznać, że witam to miejsce z lekką ulgą ; )


Przy tym znaku podejmujemy decyzję o odpuszczeniu Skzycznego i zjeżdżamy na zasłużony kebab do Wisły. Przejechaliśmy dzisiaj naprawdę wiele wspaniałych odcinków, a kilometry w górach nie lecą tak szybko jak w lesie czy na szosie.
Z Katowic, w bardzo dobrym tempie, już po zmroku, docieramy do Bytomia.


Przy fontannie na rynku w Bytomiu.


Nie czujemy zmęczenia więc kręcimy się jeszcze chwilę po mieście, żeby ostatecznie zakończyć ten wspaniały wyjazd i udać się do naszych domów.


Kategoria z innymi osobami



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa iedyn
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]